Znowu Kuta. Po Malang wracam jak do wiezienia. Jutro pranie, suszenie, pakowanie, a pojutrze w droge. I 36 godzin podrozy. I sie ciesze. Troche sie stesknilem. Za dziecmi, za domem, za schabowym. Ale to co bylo, to nikt mi nie zabierze. Nastepna cegielka bezcennych wspomnien. Nastepny wpis zrobie juz z domu. Bo o czym moge pisac. No chyba, ze stanie sie cos, o czym warto wspomniec.