Naprawili wodę :) Po dwóch dniach, z czego dzisiaj schodzone około 20km w temperaturze 29 stopni, to coś pięknego móc się wykąpać. Trochę dzisiaj się nachodziłem. Hanoi... jest dziwne. Nie wiem czy mentalnie nie jestem skrzywiony jeżeli chodzi o Wietnam. Gdzieś z tyłu głowy tłucze się myśl o tym, że jest to państwo komunistyczne. A z komuną kojarzy mi się dużo, jako że ten ustrój pamiętam. I gdzieś w podświadomości człowiek spodziewa się tego co pamięta z dzieciństwa. A rzeczywistość jest kołująca. Na każdym kroku czujesz powiew partii. Ale czujesz go, patrząc na nowoczesne sklepy z elektroniką, z ciuchami znanych marek i luksusowe auta które ciężko nawet w Polsce zobaczyć. A potem odwracasz się i widzisz gościa w walonkach zamiatającego ulicę z liści i ładującego na wózek podczepiony do agromopeta ( takie dwa kółka pomiędzy silnik i dwie długie rączki do kierowania z przyczepki ). Zderzenie dwóch świadomości, dwóch epok. W miasto ciężko się wczuć. Nie chodzi o ruch. Ten po godzinie spaceru mi nie przeszkadzał, a raz złapałem się na tym, że patrząc na mapę przelazłem przez ulicę i to ruchliwą. Dostroiłem się szybko. I zauważyłem też jedną zależność. Mały nie jestem przez to widoczny. Kierowcy inaczej zwracają uwagę na białego na ulicy. Auta zwalniają motory robią szerszy łuk. I nie ważne czy czujesz blusa czy nie. Jak idziesz to oni bardziej Ciebie pilnują.
Miasto jest obojętne. Ludzie zajmują się sobą. Przez cały dzień zostałem zaczepiony z 5 razy przez taksówkarzy na motorach którzy akurat stali na poboczu. Miasto i jego ludzie nie traktują Ciebie jak wroga, a dopóki nie wejdziesz bezpośrednio w ich strefę życiową, jesteś im obojętny. Wietnam to taka europejska Azja. Chcesz coś kupić to podejdź. Jak już podejdziesz poświęcę Ci trochę czasu. Jest to miła odmiana od nachalnej Tajlandii czy Indonezji. Ale jest też frustrujące. Zanim zorientowałem się czy ludzie siedzący na ulicy i jedzący co nieco, to klienci czy domownicy minęła pora śniadania. Ale jak już złapałem o co chodzi, śniadanko było pyszne. Jedzenie smakuje. I jest go na ulicy pod dostatkiem. Barów z świeżo pędzonym piwem lub fabrycznym z nalewaka jest dużo. I w taki upał naprawdę miło jest się napić szklaneczkę zimnego piwa za 15.000 :) O ironio woda w butelce 0,5L kosztuje 13.000-17.000 w zależności gdzie kupujesz :) i jak tu żyć ;) Jedzenie jest smaczne, ale droższe niż w Tajlandii. Za smażony makaron z mięsem i warzywami trzeba zapłacić 50.000 czyli gdzieś o 30% więcej. Z tego co patrzyłem po kartach i na ulicy i w restauracjach te 30% jest w miarę stabilne. Ale jedzenie jest smaczniejsze. Przynajmniej tak uważam. Co do miasta. Dzisiejszy dzień miał tytuł złapać pociąg.
Ruszyłem o 8.30 zaczynając od Old Quater. Ciut przereklamowana ale urocza dzielnica. Następnie udałem się nad jezioro Hoan Kiem z świątynią i czerwonym mostem. Pozniej udałem się w kierunku stacji kolejowej Ga Ha Noi żeby zobaczyć tory i może pociąg jadący pomiędzy budynkami. W internecie znalazłem informację, że pociąg jeździ o 15.30 więc się nie nastawiałem, jako że była 11. Gdy dotarłem na miejsce dowiedziałem się, że pociąg będzie jechał o 12.10. No to warto poczekać. Pokręciłem się po okolicy, wlazłem w parę zaułków i o 12 byłem spowrotem. Okazało się że pociąg już jechał. No cóż. Jakoś wyszło że dziewczyna pracująca w jednej z kawiarenek umieszczonych w domach pomiędzy którymi jedzie pociąg : Hanoi Train Track Cafe uświadomiła mnie, że tak naprawdę pociągi jeżdżą kilkanaście razy dziennie tą trasą, ale tylko jedna godzina jest pewna, 14.30. Ponieważ o tej godzinie ze stacji Hanoi jako początkowej rusza pociąg na południe. Reszta pociągów jedzie z trasy i mogą mieć opóźnienia nawet do kilku godzin lub przyjeżdżać szybciej tak jak dzisiaj. Jako że znowu miałem dwie godziny stwierdziłem, że postaram się zgłębić temat transportu i poruszania się po Wietnamie. W internecie znalazłem kilka wypożyczalni i sklepów z motorami, ale jeden miał wyjątkowo pochlebną opinię i komentarze. Zostawiłem go więc na koniec. Odwiedziłem z 5 wypożyczalni, które też sprzedają motory. Stawka za wynajem prawie wszędzie ta sama. 8$ za dzień po Hanoi do 50km dziennie 10$ za dzień pozostałe opcje. Ceny motoru przy chęci kupna są rozstrzelone jak bieguny. Z czego jeden to 250$ a drugi to 2000$. 250 $ dostajemy motor który działa... w danym momencie. Ale już niekoniecznie po zakupieniu. Motor który jest sprawny w miarę i może trochę dłużej pochodzi to koszt około 350$. Maszyna sprawna zadbana z opcją dojechania do celu to rząd 450-550$. Jadąc na południe motor sprzedajemy za cenę około 30% niższą jeżeli mamy szczęście. Przy zakupie wszystko jest na naszej głowie, naprawy, serwis i usterki. Mając na uwadze, że planuję trasę na około 2200km to wszystko może się zdarzyć i maszyna za 250$, a nawet 350$ odpada. Sprzęt ma dojechać. A ja do niego mam nie dokładać. I tak szukając dotarłem do www.phungmotorbike.com. Właściciel gdy usłyszał o moich planach przyznał racje w kwestii zakupu. I złożył propozycję wypożyczenia. Za wynajem motoru o pojemności 125 na okres do 31.12.2018 zaproponował 200$ plus 40$ opłaty za odesłanie motoru do Hanoi. Wynajem liczony od 5.12 choć motor odbieram jutro. Dlaczego się zdecydowałem? Dostanę maszynę którą mógłbym kupić za około 500$. Sprzedałbym za 350$ może 400$. W najgorszym wypadku 150$ straty. Nie wiadomo ile wydam po drodze na serwisowanie. Zalecane zmiany oleju co 500-700km co kosztuje około 7 dolarów. a jak coś się zepsuje... koszty. A tu mam motor z : gwarancją że jest sprawny ( bo choć ciut się znam na mechanice to na motorach mało i z zewnątrz coś może stwierdzę ale cholera wie co jest w środku ). I najważniejsze. Jak coś nawali znajduję warsztat dzwonie do wynajmującego, a on ustala z warsztatem zakres napraw i koszt, a później te koszty zwraca. Czy zwraca ?? No cóż, z komentarzy w necie wychodzi, że facet to solidna firma i jest na rynku od wielu lat. Więc teoretycznie zwraca. Życie pokaże. Depozyt 250$ w postaci blokady na karcie. Po zdaniu motoru blokada jest zdejmowana plus ewentualne koszty. Puenta... mam transport. I tak minęło 1,5 godziny. Wróciłem na pociąg. 14.31 pociąg przejechał, zdjęcia zrobione filmiki nagrane. ( niestety nie mogę wgrać filmików, nie przechodzą, ale jak ogarnę to umieszczę ). Zapomniałem o jednym. Phung motorbike znajduje się w dzielnicy backpackersów. Czuć było klimat. O wiele fajniejszy niż na Old Quater. Nie żałuję tego wynajmu, lecz gdybym miał tą wiedzę co teraz, to bym wynajął tam. Po pociągu poszlajałem się jeszcze po okolicy przesuwając się w kierunku Mauzoleum Ho Chi Mingha i wróciłem na kwaterę. Z radością wziąłem prysznic i wysmarowałem powyższe. Jak dotrwaliście do tego momentu to gratuluję :) Następne wpisy będą ciut chudsze. Chyba :)