Angkor Wat, Angkor Thom, Ta Keo, Ta Prohm ( zwana Thomb Rider Temple ). Niniejszym zwiedzanie Angkoru uznaje za zakończone. To były wbrew pozorom trzy dość intensywne dni. Pobudka o 4.30. Wyruszyliśmy z hostelu o 5. Przy szlabanach Angkor Wat byliśmy 5.15. Później 10 minut spacerkiem za tłumem i dotarłem na miejsce. Tak mi się przynajmniej wydawało :) Bo ciemno, że oko wykol. Ale skoro wszyscy się rozsiadali, zbierali w grupie to stwierdziłem, że jest ok. Szarówka zaczęła się robić gdzieś w okolicach 5.45. Ilość światła dla oka znikoma, ale aparat i ten lepszy i ten w telefonie już wyłapywały. Zdjęcia Angkor Wat na tle czerwonego nieba. Tutaj sugeruję pozycję przy prawym stawie, tak przy końcówce stawu od strony świątyni. Na zdjęciach widać całą świątynię, a ludzi malutko bo stoją przy dalszym brzegu. Najzabawniejsze, że im się robiło jaśniej tym ludzi ubywało. A przecież miał być wschód słońca. I nastąpił około godziny 7 rano. Przeniosłem się nad lewy staw zwany Reflection Pond. I tu już robiłem zdjęcia brzasku i tarczy słońca pomiędzy i nad stupami. O 7.30 było po wszystkim. Wszedłem do świątyni. Ludzi sporo, ale nie było ogromnych tłumów. Te dopiero nadciągały jak wychodziłem. W środku jest tylko jedno miejsce gdzie trzeba czekać. Kolejka do wejścia na górę. Czekałem z 15 minut żeby wejść. I pierwszy raz sprawdzali ubiór. Nie wystarczy chusta narzucona na ramiona. Musi być krótki rękaw i spodnie za kolano albo spódnica. Inaczej nie wpuszczą. Angkor Wat jest z wszystkich zwiedzanych najlepiej zachowany. Robi wrażenie. Choć główny gmach nie jest specjalnie duży, to już cały teren i przynależne do niego budynki tak. Będąc na górze, można sobie wyobrazić jak kiedyś wyglądała cała świątynia. Musiała być imponująca. Obejście całości bez pośpiechu, z wejściem na górę zajęło mi około 1,5 h. Wracając do tuk tuka mijałem nadciagające tłumy wycieczek. I mała dygresja. Jak bym miał wybierać miejsce na zachód słońca to byłby to Angkor Wat. Z góry świątyni widziałem Phnom Bakheng. Ale widok byłby lepszy. Budynki i las tworzą lepszą scenerię do zdjęcia. Nie mam pojęcia jak dużo ludzi by było na miejscu, ale sądzę że dało by się wytrzymać. Następny przystanek Angkor Thom. Jest to, można powiedzieć wydzielona bramami i murem część Angkoru z kilkoma świątyniami, elephant tarace, i małymi stupami. Kierowca zostawił mnie na początku i poinformował, że będzie czekał na końcu, bo odległości między świątyniami są tak małe, że bez sensu jeździć. Faktycznie. Chodzenia jest sporo, ale jeżdżenia prawie nic. I mam pretendenta do najpiękniejszej świątyni. Zrujnowana, mnóstwo turystów, ale byłem zachwycony. Pierwsza nazwa jak mi przyszła do głowy to Świątynia Twarzy. W rzeczywistości Bayon Temple. Gdyby nie te tłumy, mógłbym siedzieć tam cały dzień. Dziesiątki kamiennych twarzy i mnóstwo ornamentów. Świetne miejsce. Następnie zwiedziłem pozostałe. Zajęło mi to około 2,5 godziny. Jedne świątynie fajne inne takie sobie. Ale warto przejść i zwiedzić. Następny przystanek Ta Keo. Dużo schodów :) Jest podawana jako druga do zachodu słońca. Podtrzymuję opinię o Angkor Wat. Po Ta Keo świątynia, na którą jako stary kinomaniak czekałem cały dzień. I też dlatego, że to był ostatni przystanek. Ta Prohm, świątynia na terenie której był kręcony Thomb Rider z Angeliną. Tłumy to za mało powiedziane. Odniosłem wrażenie, że świątynia jest najbardziej zrujnowana ze wszystkich odwiedzonych. Drzewa wrastające w mury są urocze, ale niestety nie likwidują złego odbioru. Świątynia po prostu mi się nie podobała. Ale to moje zdanie. I tym akcentem zakończyłem zwiedzanie Angkoru. Wróciłem do hostelu i poszedłem spać. A dzisiaj wysmarowałem powyższe. I myślę co dalej. Siem Reap jako miasto jest miłe dla oka, przynajmniej to co widziałem. Ale tak naprawdę w hostelu mam wszystko czego potrzebuję. Chyba faktycznie się starzeję. Bo mam ochotę ( cytując kolegę Marcina ) zrobić to co typowy białas na urlopie. Basen, słońce, laba. Za 5 dni lecę do Bangkoku. Tam jedna noc w hotelu przy lotnisku, i do domu. Zobaczymy. Ale chyba to koniec podróży, jako podróży. Zaczynają się wakacje :) Może nie zwariuję :)
Mały update :) Moje przypuszczenia co do zachodu na Angkor Wat zostały potwierdzone przez gości hostelu. Zdjęcia świetne i może z 20 osób :)