Jestem lekko zabobonny. I za kazdym razem jak wyjezdzam prosze Sw. Krzysia o opieke. Ot taki zwyczaj. Wczoraj jak siedzialem juz w Dreamlinerze powiedzialem formulke do Sw. Krzysia a minute pozniej pilot stwierdzil ze wykryto awarie klap. Ot wykrakalem ze nie poleci. Co za idiotyczny przepis zeby w takich sytuacjach trzymac ludzi w samolocie. Za przeproszeniem ale dupa jeszcze mnie boli. 4 godziny naprawiali. Siedzialem jak na szpilkach bo w Pekinie mialem przesiadke na Tajwan i na szczescie dalem sobie 6 godzinny margines w razie w. Przylecielismy z dwu godzinnym opoznieniem. Rzucilo mi sie w oczy jak lecielismy nad miastami jak fajnie sa zorganizowane pod wzgledem urbanistycznym. No i wszedzie widac bylo zurawie i budowy. Az mialo sie ochote krzyknac "komuno wroc" ale tylko w tej kwestii. Lotnisko wielkie i jako budowlancowi podobalo mi sie bardzo. Oczywiscie problemow z brakiem wizy nie bylo. Pieczatka zgoda na tymczasowy i prosze isc dalej. Ciekawostka. Plecak 75 l zapakowany po brzegi. Na wierzchu kosmetyczka z kruchymi lecz nie bijacymi sie rzeczami. Po transporcie LOT-u odebralem plecak pognieciony pobrudzony. Wygladzilem wyczyscilem. I taki odebralem w Taipei. Wiec jednak mozna.