Dzien 3

Wracam do kostki jak po maratonie. Padniety. Dzisiaj pogoda do zwiedzania prawie ze idealna. Dwadziescia stopni, zero slonca. Czasami lekki kapusniak. Odhaczone. Narodowe Muzeum Palacowe, Longshan Temple i restauracja z jedna gwiazdka Michelina, w Taipei 101, Din Tai Fung. Muzeum. No coz, tu zaznaczam z gory, ze nie jestem typem co lubi muzea. Mozna powiedziec, ze przeszedlem cale w 2h, zatrzymujac sie tylko przy obiektach, ktore mnie zainteresowaly. Audio przewodnika, odpalilem moze z 10 razy. Wiekszosc eksponatow to stare teksty i ryciny. Wiec, jako ze nie czytam robaczkow, to nie poswiecilem im za duzo czasu. Rzezb, oraz innych geometrycznych eksponatow troche jest. Ale dziela sie na trzy kategorie. Braz, kamien, jadeit. Najbardziej zainteresowal mnie kamienny boczek oraz jadeitowa kapusta :) Ogolnie, dla milosnikow historii, jest sporo do zobaczenia. Taiwan jest przesiakniety kultura Chin. A jest to stara kultura. Ale niestety, nie ten rodzaj historii ktory akurat lubie. Ja poswiecilem minimum, wiec okolo 2h, ale jezeli bedziemy zatrzymywac sie przy kazdym stanowisku, i sluchac o tym na co patrzymy, to lekko liczmy od 5-6h. Niestety, restrykcyjnie pilnuja zakazu, wnoszenia plecakow i aparatow, na teren muzeum, wiec moja lustrzanka przeczekala w szafce. A ze telefon mam praktyczny, a nie nowoczesny, to zdjec nie robi. Jak dotrzec. Sa dwa sposoby. Wspolny element, to metrem do stacji Shilin. A stad juz mamy opcje, autobus I30 pod samo muzeum, albo na piechotke. Ja oczywiscie poszedlem. Znowu. I doszedlem w godzine i troche. Kawalek jest. Ale po drodze znalazlem pare fajnych miejsc, w tym bardzo urokliwy park miejski. Wiec osobiscie polecam spacer. Stacja Shilin, znajduje sie niedaleko centrum, ale to juz inne Taipei. Wiec warto tez poswiecic troche czasu, na pochodzenie po okolicy. Duzo restauracyjek z pysznym jedzeniem. Sniadanie zjadlem i starczylo do wieczora. Niedaleko Shilin, jest nocny market o tej samej nazwie. Niektorzy mowia, ze najlepszy w okolicy Taipei. Inni mowia, ze najlepszy jest w Keelung. Nocny market, to mnostwo jedzenia i ciuchow. I ludzi. Odwiedze obydwa, i napisze ktory mi sie bardziej podobal. Ze stacji Shilin pojechalem od razu do Longshan Temple. Metro podjezdza prawie pod same drzwi. Jest to swiatynia buddyjska. Ogolnie niezbyt duza. Wiec obejscie calej zajelo mi 20 min. Ale podobala mi sie. Choc w porownaniu do tych co znam z innych rejonow swiata, to byla skromna. Po zwiedzeniu swiatyni, zostawilem swoje graty w hotelu i pojechalem na jedzonko. Anthony Bourdain zachwalal ta restauracje, jako MUST BE w Taipei. No coz. Mial racje. Bylem w niej jak zwiedzalem Taipei 101,ale niestety czas oczekiwania na stolik, wynosil prawie dwie godziny. Wtedy odpuscilem. Teraz jechalem z nastawieniem, ze poczekam troche. A tu niespodzianka. Wszedlem od razu. Wniosek ? Rano zjezdzaja sie turysci do WTC, i dlatego takie kolejki. A poznym popoludniem juz jest luzniej, wiec miejsce sie znajdzie. Zjesc mozna tradycyjne potrawy Taiwanu. Wolowy rosol ( Beef Nuddle Soup ) i pierozki w roznej postaci. Wszystko przepyszne. Obsluga szybka i profesjonalna. Maja ta gwiazdke zasluzenie. Popilem piwkiem i poszedlem zaplacic. I tu nastepna niespodzianka. Za naprawde duzo jedzenia i piwo, zaplacilem niecale 100 zl ( 815 NT$ ), wliczaja 10% napiwku. Najedzony wrocilem do kostki i padlem. A teraz mamy nowy dzien. I mysle co tu zobaczyc. Atrakcji jest duzo. Ale ja nie mam ochoty chodzic po muzeach. Wiec zostaja zewnetrzne zabytki. A tych troche mniej. Zaczynam tez luzowac, po calorocznej gonitwie. I bardziej na luzie podchodze do zwiedzania. A to miasto, w jakis dziwny sposob to sankcjonuje. Czuje sie pospiech wsrod otaczajacych Ciebie ludzi. Ale jest to, troche inny rodzaj gonitwy. Troche bardziej stonowany. Majac czas nigdzie sie nie spieszysz. Bo nie ma potrzeby. Podoba mi sie tu. Coraz bardziej. Dlatego jestem ciekawy jak jest w innych miastach.

Zdjęcia (29)

Komentarze (0)