Do Ani W od Krzysia ;) Nie powiem. Bedziecie niedaleko, to mozecie zboczyc z trasy :) Albo jak sie spotkamy, na piwku w Kuala, to pokaze na zdjeciach :) A tak, to sie domyslaj :)
Taichung. Nowe miasto przywitalo mnie ulewa. Hotel Moon Lake byl najtanszy jaki wyszukalem. Juz sie zameldowalem i nie jest zle. Mam okno, duza lazienke i nawet spore lozko :) Tylko smrod z rur kanalizacyjnych w oczy szczypie. Ale coz, nie mozna miec wszystkiego. Hotel znowu w centrum, 500 metrow od stacji kolejowej. Teraz trzeba ustalic grafik. Ale na pierwszy rzut oka, miasto bardziej szare i brudne niz Taipei. Moze to wina pogody, ze tak je postrzegam. Zobaczymy. Jutro ma byc ladnie. Narazie trzeba zlokalizowac jedzenie :) Jedzenie zostalo zlokalizowane. A moj brzuch sie z tego powodu bardzo cieszy :) To jest najlepsze z tego wszystkiego. W kazdym miescie masz wiekszy lub mniejszy night market. Zaczynaja sie okolo 17-18 i trwaja do 22-23. I zawsze jest tam jedzenie. Oczywiscie tradycyjny tradycyjnie rosol wolowy. pozniej zjadlem troche mieszanki kurczakowo-wieprzowej z grilla z ryzem i podjadlem lodami. I masakra. Cale 23 zlote pooooszlo :) A jedzenia cala fura. Szkoda ze ciagle pada. Bo bym sobie pochodzil. A tak zimno i sie nie chce. Problemem jest tez zorganizowanie grafiku. Jak w Taipei wystarczylo wziasc otworzyc neta i wpisac haslo w google to tak w Taichung troche ciezko. Jakies informacje sa ale szczatkowe. A to ponoc trzecie najwieksze miasto na Taiwanie. Dalem sobie na nie dwa dni ale boje sie ze skoro dzisiaj przez pogode nic nie zobaczylem to jutrzejszy dzien bedzie malo. Ale nie bede sie martwil na wyrost. A i Taichung ma jeszcze jedna atrakcje ktora w ciagu 30 minut zwiedzilem 5 razy :) albo bardziej ona mnie :) a mianowicie ciasteczka sun moon :) pycha. Slodkie ciasto zz roznym nadzieniem. Delicje. I tylko 15 NT$ sztuka ;) a sa spore :) dobrze ze jutro duzo chodzenia. Bo na koncu podrozy okaze sie ze jestem idealny. No co. Ideal jest forma kulista :)