Znowu moja pisanine szlag trafil. Jak i mnie. Zbyt zmeczony jestem, zeby pisac wszystko od poczatku. Wiec telegraficzny skrot. Z Kending dotarlem inna taksowka okolo 13. Naprawde, odpuscie sobie, jak kiedykolwiek tu bedziecie, autobusy. W ogolnym rozliczeniu, taksowka taniej, szybciej i dowiezie pod same drzwi. W Kaohsiung zamelinowalem sie w Hotelu Centre. Za duzy pokoj dwuosobowy, ( jedynek nie maja ) z duza lazienka z wanna, zaplacilem 680 NT$. Mam okno ;) A sam hotel, jest doslownie od wyjscia nr 2, stacji metra Formosa Boulvard, jakies 70 metrow. Logistycznie rewelacja. Co widzialem ? Sky Tower. Chyba drugi po Taipei 101 najwyzszy budynek Taiwanu. Poniej Lotus Pond i dagoby tygrysa i smoka. Pozniej swiatynie Konfucjusza i troche miasta, jak wracalem na piechote. Tylko tyle, bo niestety zaczelo sie robic ciemno. Sky Tower wejsciowka 180 NT$. Ja zaplacilem dwa razy, bo stwierdzilem, ze zrobie nocna panorame miasta. Niestety zdjecia watpliwej jakosci, bo brudne szyby i refleksy swiatla ze srodka. Ale i tak polecam. Panorama na port i na miasto super. Choc w dzien w powietrzu wisial smog. Lotus Pond odradzam. Sztuczne, przejaskrawione, zniechcecajace. W ostatecznosci zobaczcie. Ale naprawde, jak nie bedziecie mieli juz co zwiedzac. Ja przez to stracilem dwie godziny z dojazdami. Obok jest swiatynia Konfucjusza. Ladna, ale droga i czas, stawiaja ja na koncu listy o nazwie musze zobaczyc. Tak zlecial dzionek. Wrocilem do hotelu glodny jak wilk. I tu powiem Wam, ze Antoni Bourdain mocno podpadl :) Nocny market Liuho. Ulica szeroka. Jakies 400 metrow dluga. I najwiekszy wybor owocow morza, jaki dotychczas widzialem. Zjadlem oczywiscie pierozki. Pozniej polowe homara, pozniej pyszny deser waniliowy. Popilem swiezo parzona herbata, a potem wracajac do hotelu zajadalem sie prazonymi w calosci krabami, pijac przy tym swiezy sok z trzciny cukrowej i bambusa.I wydalem cale 300 NT$. Ten market zwycieza jak narazie, z wszystkimi dotychczas widzianymi. A jezeli chodzi o odleglosc. No to kraby zajadalem, ze mi sie uszy trzesly. Kupilem na koncu marketu. A jak doszedlem do hotelu, to nawet 1/3 nie zjadlem. Tak blisko. Kaohsiung jak zaczalem po nim chodzic, wydalo mi sie bezludne. Za dnia oczywiscie. W innych miastach ulice tetnily zyciem non stop. A tu nie. Po zmroku zrobil sie ruch. Ale i tak mniejszy niz gdzie indziej. Troche dziwne, biorac pod uwage, ze to drugie co do wielkosci miasto na wyspie. Ogolnie za malo zwiedzilem i zchodzilem ulic, zeby wyrobic sobie zdanie. Poza nocnym marketem. Ale reasumujac Kaohsiung, jako najwieksze portowe miasto na wyspie, a ponoc rowniez jedno z najwiekszych na swiecie, wcale mnie nie urzeklo. W kategorii miast nadal wygrywa Tainan. Jutro o 8.40 ruszam do Hualien. Piec godzin pociagiem. Miejscowka 675 NT$. Zegnam zachodnie wybrzeze. Zobaczymy jak jest na wschodzie.