Wyladowalem. Znalazlem metro. Dojechalem do hotelu. I wycofuje wszystko, co mowilem na temat cel na Taiwanie. Moze ten pokoj nie jest maly, choc nie ma okna, ale jest obskurny, a karalucha to musialem z kabiny wyprosic. Poszedlem poszukac czegos do jedzenia. Znalazlem jedzenie przy ulicy. Zjadlem, nie bylo zle. Ale nie powalalo. No chyba ze cena. 15 S$ za wieprzowine i ryz. Masakra. Pierwsze wrazenie, niezbyt dobre. Ale nie dam miastu szans. Jutro o 12 nastepny samolot. Trzymam sie planu. I jutro przedstawiam nowy kierunek. Czesc