Niestety. Jakarta jest naprawde miastem wielkich kontrastow. Centrum to nowoczesne budynki, otoczone dzielnicami, ktore u nas by zostaly zburzone, ze wzgledow higienicznych. Ale takie jest prawdziwe zycie. Jakarta ani nie zachwyca, ani nie zniecheca. Przynajmniej mnie osobiscie. Gdyby nie ten upal ( zdjecie termometru z 7.30 rano ) to bym jeszcze chodzil. A tak podkulilem ogon i wrocilem na stancje o 15. W sumie przez caly ranek i popoludnie, udalo mi sie zwiedzic wiekszosc atrakcji. I kilka, niezbyt milych atrakcji tez mialem. Wyruszylem ze stacji kolejowej Pandok Jati w kierunku centrum. Jakarta nie ma metra, ale linie kolejowe, sa naprawde dobrze rozwiniete i obejmuja 75% miasta. Tam gdzie nie dociera pociag, tam autobusem. Ogolnie Jakarta metra nie potrzebuje. Dotarlem do centrum i oczywiscie, ruszylem w zla strone. Po 20 minutach bladzenia, stwierdzilem, ze mam dosc i wzialem Tuk Tuka. I pierwsza atrakcja. Jestem swiecie przekonany, ze ze kierowca powiedzial fiftin, ale jak polozylem mu na rece 15, to zaczal krzyczec fifty. I zaraz zlecial sie tlumek i jeden przez drugiego. A kij mu w ... dalem mu reszte i poszedlem. I tak wiozl mnie kawal drogi. W lini prostej. I tu uwaga. Nie sugerujcie sie odleglosciami na mapie. Jezeli cos jest tuz obok, to moze sie okazac, ze jest wrecz odwrotnie. Myslalem, ze moj cel jest jakis kilometr. A byl jakies 4-5. Wiec spacerek w tych warunkach by mnie wykonczyl. Ogolnie, przez caly dzien wypilem z 5 litrow wody, ale i tak odczuwam jej brak. Nawet elektrolity nie pomagaja. No wiec Tuk Tuk podwiozl mnie pod meczet. Ponoc najwiekszy w calej poludniowej Azji. Miesci za jednym zamachem 100 tys ludzi. Robi wrazenie. Jak nie jestes odpowiednio ubrany, dostajesz przy wejsciu galabije i po sprawie. Po meczecie, katedra, ktora jest naprzeciwko. Wrazenia nie robila. W Gdansku jest ladniejsza. Pozniej Gambir z monumentem. Trafilem na czas, gdzie wokol monumentu odbywal sie piknik wojskowy. Wiecie. Sprzet, jednostki, muzyka i takie tam. I byl pokaz skokow spadochroniarskich. Niestety, jeden ze skoczkow zostal zniesiony przez wiatr i spadl. Nie wiem z jak wysoka. Ale uslyszalem odglos uderzenia o ziemie, za mna. Spadl 2 metry ode mnie. Szybko zlecial sie tlum ludzi. Zapakowali go do taksowki i zawiezli do szpitala. Niepotrzebnie, bo kilka sekund pozniej przyjechal ambulans. Pozniej sie dowiedzialem, ze mlody chlopak nie dal rady. No coz. Takie zycie. Zchodzilem plac dookola i wszedlem w podziemia. Niestety, nie udalo mi sie wejsc na wieze, bo byla nieczynna. Remont. Gdy zaczalem sie przemieszczac w kierunku starego miasta, zaczepil mnie lokales. Najpierw pocztowki, pozniej magnesy, a na koncu Jakarta Tour. Ile?? Milion. Poje... Ciebie chlopie. Co w cenie. Stare nabrzeze, z przeplynieciem lodka po porcie, chinska dzielnica, najwiekszy klasztor buddyjski, stare miasto i muzea. On placi za wszystko w tej cenie. Transport, wejsciowki i tak dalej. Lub ja place za wszystko, a dla niego 300 tys za przewodnictwo. Targi skonczyly sie na 700 tys. Nizej nie chcial. Mowil, ze miesiac temu moglby zrobic to za 400, ale ceny paliwa poszly do gory, wiec wszystko poszlo do gory. Zaryzykowalem. Pojechalismy taksowka na nabrzeze. Malutka lupina, po porcie. Weszlismy na jeden z cumujacych, starych statkow. Niektore mialy ponad sto lat i byly z drewna. Przewozily nawet do 5 tys ton. Ciezko uwierzyc. Ale na tym sie akurat nie znam. Pozniej china town i klasztor. A pozniej old town. Przewodnik wygadany, dobrze opowiadal. Niestety temperatura mnie juz tak dobila, ze nie chcialem nic tylko uciec na stancje. Nie zwiedzalismy muzeum ani niczego. Jak wyszlo z cena za takie oprowadzanie ? Podgladalem ile placil. Taksowka, lodka, zwiedzanie statku, tuk tuk, busik, kosztowaly go okolo 260 tys. Wiec 440 dla niego. No to jak sie rozstawalismy na stacji i doszlo do rozliczenia, dalem mu 550 i wyciagnalem reke. Pokrecil nosem, powiedzial zebym dorzucil 50 i sie rozstalismy. Czy sie oplacalo ?? Pod wzgledem czasowym bardzo. Nie szukalem, nie kombinowalem. Prosto do celu. A i tak 4 godz zeszlo. Przewodnik znal fakty historyczne. Opowiadal zrozummialym angielskim. Wiec moim zdaniem tak. Sam w jeden dzien, nie dal bym rady. Jutro wlasciciel stancji, zabiera mnie w drodze do pracy do mini indonezji. Ponoc caly dzien zwiedzania. Zobaczymy. Dzisiaj dzien milych i przykrych wrazen. Ale moim zdaniem, pomijajac kilka momentow, jak najbardziej udany. Planowalem na Jakarte dwa dni. Wyjda trzy. W zwiazku z powyzszym, odpuszczam ogrod botaniczny i wodospad w Bogor i skacze odrazu do Bandun. Musze dotrzec jak najdalej na wschod przed swietami. Bo zachod, przez te trzy dni wolnego, jest ponoc masakryczny do zycia. Zobaczymy jak wyjdzie. Tylko ta temperatura. Na sama wode wydalem z 30 tys rupii. A opalony :) koszulkowo :)