Gdybym majac ta wiedze co teraz, mial zaplanowac trase przez Jawe, to jak by to wygladalo? Chyba tak: Przylot do Jakarty wieczorem. Nocleg. Od rana zwiedzilbym Monas, Isqual, Katedre WNP. Nastepnie stary port, chinska dzielnice i stare miasto. W miedzyczasie, jakies muzeum na starym miescie. Wyjazd z Jakarty pociagiem do Bandung. Nocleg w Bandung. Z rana wyruszam do White Creater, Cibuni Creater. Po drodze, plantacja herbaty. Nastepnie do Garut. W Garut szybka drzemka i przeskok na Papandayan Wolcano. Z opcja, wschod slonca i wodospady. Wieczorem, pociagiem do Pangandaran. Nocleg i dzien odpoczynku, z zwiedzaniem zielonego kanionu. Wieczorem do Yogyakarty. Nocleg. Rano zwiedzanie Borobudur, Prambanan i miasta. Wieczorem do Probolinggo. Odpoczynek w dzien. Nocny wyjazd na Bromo. Powrot do Probolinggo, przejazd do Banyuwangi. Odpoczynek. Nocny wyjazd na Ijen. Powrot. I albo transfer na Bali, albo cos innego. Oczywiscie wielu miejsc nie widzialem. Ale z tego co zobaczylem, trase ulozyl bym wlasnie w ten sposob. A i tak, mamy ostra jazde przez tydzien. Z wulkanow, w zwiazku z niemozliwoscia oceny Ijen, nadal kroluje Papandayan. Najgorszy to Tankuban Parahu. Tak to widze. Jawa jest droga. Wbrew wszelkim pozorom. A najwieksze koszta, generuje transport i wejsciowki. Noclegi mozna znalezc w okolicach 75 tys rupii, w bardzo przyzwoitych warunkach, w kazdym miescie. Warunek, wczesniej szukac. Bo z marszu, bedzie w okolicach 100-120 tys. Jedzenie pochlonie okolo 30 - 40 tys rupii, za dzien na osobe. Wejsciowki. Tu mamy juz koszta. Na kazda atrakcje, musimy przeznaczyc minimum 200 tys rupii. Transport. Pociagi w przedziale od 50 tys ( economy ) do 200 tys ( eksekutif ), na krotkich trasach. Na dluzszych, ceny razy dwa. Autobusy od 10 tys do 70 tys. W zaleznosci od trasy. Najszybszym sposobem podrozowania, jest samochod. Z kierowca, mamy wydatek rzedu 650 tys rupii za dzien. Z paliwem i jedzeniem oraz noclegami dla kierowcy. Zaleta jest, ze kierowca moze kupowac czasami wejsciowki. I oszczedzamy. Pozniej pociagi. A na koncu autobusy. Nadal nie rozumiem, jak mozna jechac 160 km 8 godzin. Ale taka jest Indonezja. Wbrew wszelkim opiniom, drogi w Indonezji ocenil bym na dobre, z przytupem na bardzo dobre. Malo jest miejsc, gdzie droga jest tragiczna. Oczywiscie nie ma szerokich autostrad. Mam na mysli nawierzchnie i zageszczenie. Ludzie. Otwarci, usmiechnieci, pomocni. Ciekawscy. Czasmi upierdliwi. Ci co zyja z turystow, srednio nachalni. Ogolnie cudowni. A jaka jest Jawa ? Zielona, piekna, przyjazna. Czasami potrafi zajsc za skore, ale przez te 12 dni nie doswiadczylem od wyspy ani od ludzi, niczego zlego. Wiecej zlego, spotkalo mnie na Bali pierwszego dnia, niz na Jawie przez caly okres. Gdy bede mogl, to wroce. Bo wiem, ze wielu miejsc nie widzialem. I duzo mnie ominelo. Ale mam przynajmniej pretekst. Kilka znajomosci zawarlem. Jak bedziecie potrzebowali namiary, to chetnie przekaze. Przygoda z Jawa byla wielowymiarowa. I w kazdym calu cudowna. Jawa jest mieszanina wspolczesnosci i tradycji. Jest w wielu miejscach naturalna, w stopniu prawie dziewiczym. Wiec napewno nie bedziecie sie nudzic. Trasa ktora wymienilem, jest sprintem przez Jawe. Ale znam realia. Nie wszyscy maja mozliwosc, wziecia 2 miesiecy urlopu. Wiec to jest minimum, wedlug mnie. Sadze, ze pomysl, zeby zaczac zwiedzanie Indonezji od Jawy, byl jak najbardziej trafiony.