Co ja Wam bede mowil. Noc zarwana, padniety, jak kon po westernie. Ale szczesliwy. Dani musial poprowadzic grupe na Bromo. A co bede siedzial sam. Jazda z nim. I znowu na Bromo. Wschod slonca mizerny. Ale burza rewelacja. A pozniej, jak turysci sie szlajali, my ruszylismy w kilka miejsc, do ktorych turysta nie dociera. Lub bardzo rzadko. Wczesniej, przed Bromo, ruszylismy na miasto. Sprobowalem najdrozszej kawy swiata. Zjadlem zaje... hamburgera. Ziwiedzilismy centrum miasta. Czuje ze zyje. A zdjecia niech mowia za mnie.